Na myśl o wegetarianiźmie przypomina mi się rozmowa sprzed bodajże 6 lat, kiedy to na Open’erze 6 mięsożerców (w tym i ja) naśmiewa się z nazw potraw wegetariańskich, które ściśle jakby odnoszą się do mięsa. Pasztet (przecież nie może być cukiniowy), burger (buraczany?), kotlet itd. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że sam w przyszłości będę często celem takich rozmów pewnie bym się uśmiał do łez.