Witacie,
często pytacie mnie jak to jest z tym porannym bieganiem? Czy trudniej zacząć, czy wytrwać? Jak przetrwać pierwsze popołudnia bez dzbanka kawy? Pytań jest wiele… ja opowiem jak to u mnie było. Dlaczego zacząłem i trwam w tym nadal. Wymienię korzyści, plusy, a także minusy, bo i takie są ? A jeśli, co niestety często się zdarza, tematu nie wyczerpię, zostaw pod postem pytanie -> odpisze na pewno ?
czas na trening a rodzina
Zaczynam z grubej rury! Gdy biegamy dwa czy trzy razy w tygodniu, a wcześniej tylko siedzieliśmy na kanapach paląc papierosy, pijąc piwo, a sport tylko oglądając w telewizji, nasi partnerzy są z nas dumni. Cieszą się wraz z nami z naszych sukcesów, jeżdżą na każde zawody. Opowiadają na spotkaniach rodzinnych, jacy to my jesteśmy super itd.
Problem robi się wtedy, gdy nam się to zaczyna podobać, a zamiast biegać zaczynamy trenować, często 4, a czasami nawet więcej razy w tygodniu, jak to ma miejsce u autora tego wpisu ? Gdy znikamy wieczorami, gdy i tak przez większość dnia się nie widzieliśmy, potem jedzenie, kąpiel, rozciąganie, analiza treningu… Nie wiem jak to miało miejsce u Was, ale moja żona miała tego całego biegania po dziurki w nosie. Bieganie zaczęło być dużym problemem. Tym bardziej, że ja chciałem trenować jeszcze więcej. Jak to zrobić?
Nadmienię też, że jestem śpiochem, ale z drugiej strony ambitnym biegaczem. Najbardziej nie lubię jak ktoś mi powie, że czegoś nie mogę lub nie dam rady zrobić! Motywacja wzrasta do zenitu ?
Któregoś razu (był to styczeń 2015) siedzieliśmy z przyjacielem i rozmyślaliśmy, co z tym fantem zrobić / moja córka chodzi spać o 19tej, za to z jego już trzeba posiedzieć przy lekcjach itd…
Nie wiem, kto rzucił hasło, a może byśmy zaczęli biegać rankami? Przed pracą… czyste szaleństwo. Wychodziło w zasadzie tylko, że będziemy biegali 2 razy, gdy w planach mieliśmy spokojne biegi, a w dwa pozostałe dni robocze, wieczorami – gdy już dzieci pójdą spać – biegali treningi specjalistyczne… W weekendy wiadomo, że już łatwiej znaleźć czas, więc poranne treningi w weekend na tamtą chwilę były abstrakcją. Zniknąć na dwa wieczory… hm wygląda to zdecydowanie lepiej, niż cztery razy, prawda? A jak dodamy, że wracający z porannego treningu mąż przynosi świeże pieczywo… ?
początki
Pierwszy raz, gdy nastawiłem w środku zimy budzik na 5:20, to przez całą noc się budziłem sprawdzając, czy aby na pewno nie zaspałem. Tomek miał tak samo. Było super. Adrenalina pierwszego razu długo nas trzymała. Druga pobudka była już trudniejsza. A o kolejnych nie będę wspominał. Około godziny 14-tej następował kryzys… Gdyby wtedy była obok mnie leżanka, zawsze ucinałbym sobie krótkie drzemki.
Postanowiliśmy zrobić karę – jak ktoś nie wstanie – miał przelewać 50 zł na poczet jakiejś organizacji charytatywnej.
Wkręciliśmy się… Do miejsca, w którym się spotykaliśmy mieliśmy około 3 kilometrów, więc wtedy się rozciągaliśmy, plotkowaliśmy, robiliśmy małe wspólne kółko i każdy wracał do domu. Ja zawsze na powitanie nuciłem muzykę z Rockyego ? To była taka nasza klasyka! Przez kilka miesięcy bardzo chyba nie spotkaliśmy, ani jednego biegacza o takiej porze, nie to co teraz ?
Po miesiącu (nie wiem nawet kiedy) zaobserwowałem, że zniknęło popołudniowe zmęczenie, za to obaj zauważyliśmy, że chodzimy wcześniej spać i śpimy lepiej. Mocniej i twardziej ? Arnold S. na pytanie odnośnie długości snu, kiedy ktoś narzekał, że 6 godzin to za mało, aby się wyspać, zasugerował „śpij szybciej” ?
Każdemu zdarzyło się po razie nie przyjść, ale powodem była choroba… Druga osoba i tak już wstała wiec złości nie było. Układ był taki, że jeśli wieczorem wiedzieliśmy, że z jakiś powodów nie wstaniemy, to nie mówimy drugiej osobie, aby ta nie miała wizji, że sama wstaje… to trudniejsza wersja, o której napiszę później.
wkrada się przyzwyczajenie
Nie wiem, na ile się przyzwyczajaliśmy, ale po jakimś czasie i w weekendy zacząłem wstawać bladym świtem, nawet mogąc pospać…A propo spania: to w weekendy często śpię wtedy, kiedy córka udaje się na drzemkę poobiednią, więc ja korzystam i regeneruję się ? Taki nasz weekendowy rytuał.
bieganie o świcie samemu
Lecz co począć gdy nie ma partnera do biegania o świcie… Tu jest problem, z jakim spotyka się większość z nas. Samemu można wyjść raz, no dwa… Potem już jest ciężko i wygrywa ciepła pościel i chęć pospania godzinę dłużej. Tym bardziej, że warunki potrafią nie rozpieszczać. Mróz, wiatr, śnieg, lód… Wychodzisz noc, wracasz także gwiazdy, a jest przecież poranek ?
Z tym problemem spotkałem się na początku przygotowań do tegorocznego maratonu. Przyjaciel niestety złapał kontuzje, która na dłużej wyeliminowała go z regularnych treningów. Nie mogłem się przez dłuższy czas zmusić do działania, przez co opóźniłem mocno początkek przygotowań. Nie ułatwiała także długa i ciężka choroba żony, więc wieczorne treningi po 21-szej, jeśli miało być ich minimum 6, odpadały…
No i znów z pomocną dłonią przyszedł przyjaciel. Dawida widziałem raz w życiu, na jednym szkoleniu traf chciał, że mieszkaliśmy w tym samym pokoju. On mnie wiele nauczył, jeśli chodzi o kwestie prawa spadkowego, a ja z racji, iż Dawid zaczynał biegać…
On zawsze biegał wieczorami, ale widząc mój dylemat, zaproponował: „a jakbyśmy zaczęli wspólnie biegać rankami?. Ja u siebie w Nowogrodzie Bobrzańskim, a Ty u siebie w Łodzi…” Ale podkręciliśmy zasady – jak ktoś nie wstanie, to nie przelewamy kasy na szczytny cel, tylko na poczet organizacji, której oboje nie trawimy najbardziej na świecie. Wkręciliśmy się. O 5:15 motywowaliśmy się smsami i ruszaliśmy na treningi. Tydzień, dwa, miesiąc… i tak leci kwartał… żaden z nas nie musiał jeszcze płacić ?
kara jako najlepsza motywacja
Motywacja pozytywna jest bardzo ważna, pisałem o niej bardzo dokładnie przed moim poprzednim maratonem. Tylko, że w przypadku porannego wstawania nie sprawdza się, bynajmniej u mnie, jeśli chodzi o wstawanie regularne. Inaczej jest, gdy wiem, że jeśli czegoś nie zrobię będę musiał oddać kasę komuś, kogo bardzo nie lubię. Proponowałem kilku osobom dołączenie do nas… Nadal biegamy we dwóch! Endo czy garmin prawdę Ci powiedzą… Nie ma zarejestrowanego treningu – bulisz kasę misiu! I tu dla większości pojawiał się problem… Tu gdzie my zobaczyliśmy największy plus, inni widzą minus. Jestem pewny, że bez tego bata w postaci kary, nie dałbym rady zmotywować się, aby np. zrobić 20 km w niedzielę o 6 rano!! Inna godzina niestety nie wchodziła w grę – musiałem być w domu zanim obudzi się córka.
plusy
-
Bieganie rano uczy samodyscypliny, co przydaje się także w każdym innym aspekcie naszego życia.
-
Pomaga ustabilizować nasz zegar biologiczny i rytm dnia, który teraz musimy dostosować do codziennego porannego treningu.
-
Zastrzyk endorfin, które wprawią Cię w lepszy nastrój, działa lepiej niż poranna mocna kawa i jest zdrowszy.
-
Po porannym wysiłku fizycznym czujemy się jakbyśmy mieli skrzydła. Krew lepiej krąży i odczuwalny jest przypływ energii. Nagle znajdują się chęci do sprostania trudom pracy i obowiązkom. W pracy jesteście dla innych mistrzami świata, bo oni ledwo wstali, jeszcze się nie obudzili, a Wy mówicie, że jesteście już po treningu ? + 100 do respektu!!
-
Nasz mózg lepiej pracuje, łatwiej zapamiętujemy i zwiększa się nasza koncentracja.
-
Poranny bieg poprawia przemianę materii, zwiększa metabolizm i wpływa na łatwiejsze odchudzanie (może ja nie muszę się już odchudzać, ale wiem, że część z Was chętnie oddałaby część zbędnych kilogramów mojej osobie).
-
Jeśli biegamy na czczo, to proces spalania tłuszczu jest efektywniejszy i zaczyna się szybciej niż w czasie popołudniowego treningu!!
-
Bieganie o świcie wzmacnia odporność, dzięki czemu mniej się przeziębiamy, chorujemy i zapadamy na infekcje dróg oddechowych.
- Jednym słowem poranne bieganie nie tylko pobudza fizycznie, ale mocno wpływa na naszą psychikę – i to uważam, że jest największym plusem!! Sami czujemy się mistrzami, wszyscy do okoła mówią nas na każdym kroku: „Wow – Ty to jesteś… Ja bym tak nie potrafił/a :)” Rośniemy i utwierdzamy się, że to, co robimy jest super!!
Na co zwrócić uwagę biegając rano?
-
Chcesz pobiegać rano? Idź wcześniej spać! Przyjmuje się, że w zależności od indywidualnych potrzeb, dawka snu powinna wynosić 7 – 9 godzin. Bardzo ważne jest, aby się wysypiać. Gdy kładziemy się spać między godziną 23.00, a północą i potem skoro świt zrywamy się na bieganie, to nasz organizm może nie być w pełni zregenerowany. Co będzie skutkowało wyższym tętnem, ogólnym zmęczeniem, przed, w trakcie i po treningu!!
-
Pamiętaj o rozgrzewce. Twoje ciało nie jest jeszcze rozbudzone. Jeśli nie rozgrzejesz mięśni, to o kontuzję nietrudno. I o tym należy w szczególności pamiętać, bo kto nie ma takich zapędów, aby pierwszy kilometr nie był tym najszybszym… A w styczniu o 5:30 rano potrafiło być -18 stopni!! Ja jeszcze będąc na klatce schodowej robiłem kilka podskoków, wymachów, aby pobudzić serce do działania, a i pierwszy kilometr biegłem bardzo wolno, aby rozgrzać aparat ruchu!!
-
Bieganie na czczo przyspiesza proces spalania tłuszczu i powoduje lepszą utratę wagi niż trening po posiłku. Pamiętaj jednak, że poprzedniego dnia należy zjeść pożywną kolację zawierającą produkty węglowodanowe. Musisz też wiedzieć, że po ok. 40 minutach porannego wysiłku Twój organizm zacznie pobierać energię z mięśni. Jeśli zbyt intensywnie trenujesz na czczo, wtedy magazynuje on każdą kalorię, którą mu dostarczasz, co skutkuje tym, że nie tracisz na wadze mimo takiego założenia. Warto więc, aby taki trening był mało intensywny. Na „dzień dobry” możesz wypić szklankę wody np. z plasterkiem cytryny, żeby uzupełnić brak płynów po całej nocy i orzeźwić ciało. Albo co ja robię, czyli do szklanki z letnią wodą wkładam dwie łyżki miodu, aby się roztopił przez noc. Rano nie dość, że dbam o odporność, to dostarczam do organizmu dużo zdrowej energii. No i banan. Taki przejrzały, wręcz czarny jest najlepszy ?
-
No i ta zmiana, którą oglądam. Od gwiazd gdy wychodzę i wracam, do pięknej wiosny… aż po lato, gdy jedyna pora gdzie można zrobić normalny trening to właśnie poranek, bo wieczorami jest taki upał, że nie daje się rady ?
Ci, którzy biegają skoro świt mają inne nastawienie do świata i do problemów, jakie czekają na nich w ciągu dnia, niż pozostałe osoby, które długo jeszcze muszą ze swoich powiek „strzepywać” resztki snu. Dzięki endorfinom są pogodni i uśmiechnięci od samego rana, przez co wpływają pozytywnie również na swoje otoczenie. To po prostu szczęśliwi ludzie! Jesteśmy wariatami – pozytywnymi wariatami ?
Minusy
- Osoby, które biegają rano muszą intensywniej niż popołudniu się rozgrzać, żeby rozruszać ciało po całej nocy snu, choć – szukając w tym jednak plusów – dzięki temu są mniej narażone na ryzyko wystąpienia kontuzji.
- To uzależnia!!
- Jeśli w weekend myślicie, że odeśpicie rano. Uwaga, uwaga – to nie możliwe – organizm już będzie przyzwyczajony i też w niedzielę obudzi Was o tak nieludzkiej porze ?
- Staniecie się wariatami w oczach innych – dla mnie to wielkie komplement, ale….
Jeśli już ktoś dotarł do tego miejsca, to pytanie – czy jest choć jedna osoba, która dzięki moim porannym treningom zmotywowała się do tego, aby chociaż spróbować? napisz mi to, będzie to dla mnie bardzo bardzo ważne ? A jeśli chcesz o coś zapytać – zostaw komentarz – nie ma nic bardziej motywującego dla mnie do pisania, niż udostępnienia, like i komentarza, bo wiem, że ktoś to czyta i, że nie piszę do siebie / dziękuję z góry za pomoc w dotarciu do kolejnych osób ?
Oczywiście jeśli uważasz, że to co robię jest pomocne, a te wskazówki atrakcyjne, udostępnij ten post, za co z góry dziękuję ?
Udanego weekendu ?
Maciek / Pan Jagoda