Witajcie,
Dziś świętuję swój pierwszy rok blogowania. Nie będę ukrywał, że w najśmielszych snach nie myślałem, że aż tyle będzie się działo za sprawą mojej osoby w tym małym światku łódzkiego biegania (a jak się okaże, to nie tylko łódzkiego).
Zacznę od tego co się nie udało.
Wizję miałem taką, aby to był blog, który będzie łączył trzy tematy: biegania, mojej wiedzy z zakresu finansów i ubezpieczeń, jak i zdrowia, bo i tutaj poprzez 36 lat problemów zdrowotnych mam doświadczenie większe niż niejeden lekarz.
Niestety po pierwszej fali, temat finansów został w zasadzie poprzez ilość komentarzy i zasięgu wykasowany. Podejmowałem próbę reaktywowania go, poprzez wpisy dotyczące pisania testamentu, ale gdy zobaczyłem, że jednego dnia zdjęcia z zawodów otrzymało 50 lajków, a dwa dni później wpis o testamencie, który pisałem trzy dni, chyba trzy lajki (w tym mój osobisty, Pana Jagody, czyli znowu mój, a trzeci od kolegi, który siedzi w branży i jest moim mentorem od sukcesji)…
Tak też temat finansów odpadł i mimo najszczerszych chęci nie widzę możliwości, aby go z powrotem włączyć, z racji, które podałem powyżej, jak i braku czasu… ale o czasie będzie za chwilę.
Czas
Jak na początku ogarnięcie tego co się dzieje na fan page’u i blogu zajmowało mi dosłownie chwilę to wraz z każdym miesiącem wyszło na to, że mam drugą pracę, za którą nikt mi złamanego grosza nie zapłaci. Czasami, aby poodpisywać na wszystkie pytania siedziałem po nocach. To, ile czasu zajmuje mi to teraz, wiem ja i moja często zdenerwowana na to żona… Powiem Wam, że dużo… bardzo dużo… Jeszcze do osób zdenerwowanych doliczyłbym dyrektor mojej firmy ubezpieczeniowej, bo tam moja aktywność spadła… No niestety doba ma tylko 24 godziny.
Najpiękniejsza rzecz…
…jaka mi się przytrafiła to super bezinteresowne wsparcie od całkowicie obcych osób, których nigdy w życiu nie widziałem. W ogóle przez ten rok poznałem tyle fantastycznych osób, że gdybym chciał je wszystkie tu wymienić, musiałbym już tylko same nazwiska do końca postu wpisywać. Dziękuję. Bo dzięki Wam ja też stałem się lepszym człowiekiem, lepszym biegaczem, lepszym trenerem, ale o nim później. To od jednej z takich osób dowiedziałem się o deseczce, która zawróciła mi w głowie.
Magiczna deseczka
Nie wiem czy jest w Łodzi i okolicach choć jedna osoba, której nazwa „magiczna deseczka” nie obiłaby się o uszy. Z jej prezentacjami byłem w sądach, korporacjach, bankach, warsztatach samochodowych… byłem w zakładach fizjoterapeutycznych, byłem nawet w kościele J
O deseczce już chyba wszystko zostało napisane. Jestem z niej dumny, mimo iż oczywiście to nie ja ją wynalazłem, ale wiem, że dzięki niej trafiła pod nogi tak wielu osób, które teraz ćwiczą i zapobiegają tym samym kontuzją.
Hejt
Docierały do mnie słowa, że jestem „nienormalny” przed pojawieniem się deseczki, ale to akurat prawda. Do normalnych nigdy sam bym się nie zaliczył, ale zawsze uważałem, że robiłem i robię bardzo dużo dobrego, ale jak się okazało nie wszyscy widzą to tak samo.
Zostałem wyrzucony z grona znajomych przez wiele osób… Pierwszy przypadek zabolał, bo najbardziej zaskoczył, zdziwił. Każdy kolejny dziwił, ale śmieszył… Zabolał za to hejt jaki się wylał na mnie, gdy opisałem rąbek swojej ciężkiej choroby i fakt, iż czasami aby żyć, muszę brać ciężkie leki, w tym sterydy. Mimo, iż w komentarzach wypowiedziało się wielu lekarzy, farmaceutów, czy normalnie myślących osób, zostałem zrównany z Bjoergen i Szarapową! Chociaż dołączyłem do wielkich nazwisk. Oj bolało. Bolało jak jasna cholera. Dla przypomnienia, dla ZUSu i jego orzeczników już raz zostałem uznany, za trwale niezdolnego do pracy… a oni chyba tak pochopnie takich wyroków nie dają
Cele i marzenia
Ci co znają mnie dłużej, a nie Ci, których raz w życiu widziałem, a mówią o mnie, że jestem pojebany J, widzą, że zawsze marzyłem o tym, aby być trenerem, coachem, aby pomagać innym. Robiłem to w pracy w finansach, robiłem to w biurze szkoląc innych agentów, robiłem to podpowiadając w kwestii techniki biegania osobom z najbliższego otoczenia. I to właśnie one uświadomiły mi, że mam ogromną wiedzę i łatwość w jej przekazywaniu… Tylko przecież ja nie mam ani skończonych kursów trenerskich (jeszcze nie, ale mój mistrz niebawem będzie w Polsce J ), ani nie skończyłem AWFu… tylko z drugiej strony, ja mam zupełnie inne podejście do treningu niż wszyscy trenerzy biegowi, z którymi się spotkałem. Ja wyznaję zasadę, że biegania tak jak każdej innej umiejętności w naszym życiu po prostu trzeba się nauczyć. Trzeba umieć biegać, aby biegać zdrowo.
Sponsor
Nieśmiało poszukiwałem firmy, która pomogłaby mi w zamian za moje wsparcie, łożyć na moje treningi J Mnie stać na buty, odżywki i inne takie, ale tu nie chodzi o pieniądze. A raczej o docenienie tego co robię. I tak pojawił się sklep CrossRunShop, którego wizja jest tożsama z moją. Ale o tym możecie więcej przeczytać tutaj -> http://panjagoda.pl/cross-run-shop-i-co-ty-z-tego-bedziesz-mial/
Zaufanie
Co było dla mnie najbardziej istotne w całej tej umowie sponsorskiej to to, że mi zaufali w kwestii tego, że moja wiedza z zakresu techniki biegania jest na tyle duża, że będę w stanie pomóc innym coś zmienić. Coś poprawić. I tak powstał projekt „uczę się biegać z Jagodą”.
Projekt
Od razu zaznaczyłem, że nie może to być w formie spotykanej na innych zajęciach, gdy jeśli raz czy dwa Cię nie będzie to nic straconego… Moja wizja była taka, aby przez sto dni, dzień w dzień przekazywać Wam wiedzę tak, aby na koniec setnego dnia było widać efekt końcowy… Nie w kolejnych życiówkach (one są efektem ubocznym), ale w poprawnym i zdrowym bieganiu. Wiele osób było oburzonych, wiele śmiało się ze mnie, ze sklepu CrossRunShop, gdy wybraliśmy osoby, jeszcze więcej osób było wkurzonych. Dlaczego ten, a nie ja? Itd… Do projektu aplikowało ponad sto osób. Na pierwszy trening otwarcia przyszło ponad 60… i nie słyszałem, aby ktokolwiek był zawiedziony. Owszem wiele osób czuło łydki, bo zaczęli je wreszcie używać…
W projekcie biorą udział różne osoby. Szybsze ode mnie i takie, które dopiero od niedawna biegają. Wytworzyła się taka magia grupy, że wszyscy wspierają się nawzajem. Dodam, że większość osób się wcześniej nie znała. Cztery osoby na moje treningi dojeżdżają z Gorzowa… 400 km w jedną stronę… Śmiało mogę wam powiedzieć, że to co dostrzegłem po 50 dniach przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Jestem dobry J I dumny z siebie J
Konkursy
We wszystkich konkursach, które przewinęły się przez mój fanpage rozdałem wraz z moimi partnerami (Compressport, CrossRunShop, czy Wydawnictwo galaktyka) nagrody za ponad 1500 zł!! Będą kolejne. Raz na trzy, cztery kolejne J (zdradzę Wam, że kolejną nagrodą będzie najnowsza książka Killiana Jorneta).
Ja trener
W chwili obecnej kończę powoli szkolić pierwszą grupę biegaczek. A największy komplement jaki otrzymałem to taki, gdy dwie moje podopieczne spotkały się w trakcie biegu i rozpoznały to, że u mnie trenują po innym stawianiu stóp J Odmówiłem wielu osobom, które nie chciały zaakceptować stawianych przeze mnie warunków i tego, iż od pierwszego naszego spotkania do pierwszego treningu zawsze mija przynajmniej miesiąc, aby każdy mógł swe ciało przygotować na moje treningi. Z drugiej strony ja wtedy widzę, czy ktoś się angażuje czy też nie. Ja proponuję pewną wizję, jeśli jest ona komuś bliska to wchodzi do grona moich wyznawców, do mojej sekty, jeśli nie to… nie.
Mam żonę, córeczkę, swoje treningi, starty, mam bloga, do ogarnięcia fanpage, treningi klubowe, projekt „uczę się biegać z Jagodą” i inne J Te treningi z innymi są moją pasją, ja się przy tym doskonale bawię i każdy kto był na choć jednym takim treningu śmiało może to potwierdzić. Pieniądze najczęściej idą na zakup nowych zabawek, które potem wykorzystuję na treningach z Wami J oj kilka do mnie już dotarło ze Stanów, Chin, Belgii… najmniej z Polski niestety, bo specjalistycznego sprzętu niestety nie sposób dostać.
Guru sekty
Mój mentor Michał Wawrzyniak powiedział kiedyś w jakimś livie, gdy nazwą Was guru sekty, to będzie to znak, że idziecie w dobrym kierunku. I tak mi się wydaje. Daję Wam dużo. Dużo pozytywu, nadziei, optymizmu. Każdemu zawsze sumiennie odpowiadam na pytania. Dostajecie ode mnie zestawy ćwiczeń. Robię z Mariuszem Ubychem (Fizjo Biega) live’y z moich wizyt u niego (chciałbym, aby były one za darmo, ale nie są), abyście mogli za free zadać mu pytanie. Nic tylko korzystać.
A jeśli się komuś nie podoba to co robię, to po prostu niech przestanie śledzić mojego bloga i tyle. Przestanę go denerwować tym, że coś robię. Bądź ze mną, ale nie przeszkadzaj… nie chciałem tego brutalniej i wprost napisać, ale wiecie co mam na myśli.
Czy było warto?
Oczywiście było warto – dla Was, dla ludzi, dla emocji, dla ciągłej nauki, poznawania siebie i przełamywania kolejnych barier (dla mnie taką było poprowadzenie treningu dla kilku osób… i gdy na trening zapoznawczy dla CrossRunShop przyszły takie tłumy przez 10 sekund byłem przerażony… byłem przerażony do momentu kiedy nie powiedziałem, że zaczynamy. Wtedy wpadłem w stan flow, kiedy nic innego się nie liczy, czas przestaje płynąć. Żartuję, bawię się, Wy się bawicie i uświadamiacie sobie, że warto coś więcej robić niż tylko klepać kolejne kilometry…). Spotkanie z hejtem było trudne. W zasadzie na każdym kroku słyszę od znajomych, którzy to usłyszeli od innych znajomych, że ja to jestem taki a taki. I najśmieszniejsze jest np. to, że ktoś w taki sposób opisuje kogoś, gdzie pracuje, że wiem o kogo chodzi J przecież nasze środowisko jest takie małe. A ludzie nie umieją trzymać języka za zębami. Dwa razy nawet udałem się do takiego delikwenta, który gada na mój temat głupoty… Widząc minę tej osoby stwierdziłem, że szkoda czasu na osoby, które będą gadały na mnie, że coś robię, a sami nie zrobią nic konstruktywnego. Przestałem się tym przejmować, choć przykre jest to, że to dociera np. do mojej żony… Na szczęście otoczony jestem mega optymistycznymi osobami, od których mam mega wsparcie i które gdy usłyszą takie bzdury na mój temat tylko potwierdzą. No Jagoda to jest z innej planety J kompletny czub, popieprzony jak mało kto… i razem się z tego śmiejemy, bo wtedy trening przebiega szybciej, a wiedza przekazana z humorem przyswajana jest szybciej.
Apel do właścicieli firm
My biegacze możemy zrobić Wam super reklamę. My nie oczekujemy kontraktów sponsorskich. Buty, odżywki będą super. Czy to tak dużo? Buty kosztują załóżmy 400 zł, czasami nawet mniej. Biegając poprawnie technicznie takie buty starczą na ponad pół roku gdy chodzi o osoby, które dużo biegają, a dla osób biegających mniej to rok spokojnie… 35 zł … Przecież to wychodzą śmieszne pieniądze. A my potrafimy się odwdzięczyć. Potraficie zapłacić ZUS, podatki, opłacić pracowników, vaty i inne… nam tak niskim wkładem możecie pomóc… my Wam się odwzajemnimy. Przyciągniemy klientów, którzy zostawią u Was dużo, dużo więcej.
Tyle J sam jestem ciekaw dokąd to zmierza… bo szczerze nie mam pojęcia J traktuję to jako doskonałą przygodę… Niech trwa!
Bawcie się bieganiem, uśmiechajcie się i bądźcie lepsi niż Wy z wczoraj J
Miało być więcej o sprawach smutnych i negatywnych, ale po co to komu? Poznaliście mnie jako mega zakręconego i pozytywnego człowieka, który jest inny, no bo kto biega w damskich mega kolorowych leginsach, do tego w klapkach i jakiś gumach, które utrudniają mu ruchy? Niech tak zostanie, a te osoby, które gadają na mnie głupoty niech gadają J
Ja będę działał – oni niech gadają J
Poniżej zamieszczam Wam spis moich najważniejszych wpisów. Napisanie jednego zajmowało mi średnio ok. 3-4 godzin, a rekordzista zajął mi ponad dwa tygodnie J
Wasz
Jagoda
http://panjagoda.pl/bieg-po-lotnisku-czyli-czy-jagoda-biega-na-dopingu/
http://panjagoda.pl/maraton-warszawski/
http://panjagoda.pl/myj-zeby-i-miej-brzuch-jak-chodakowska/
http://panjagoda.pl/wodne-igraszki/
http://panjagoda.pl/jak-bieganie-zmienilo-moja-zycie/
http://panjagoda.pl/dlaczego-vege-jagoda/
http://panjagoda.pl/oboz-biegowy-od-ktorego-wszystko-sie-zaczelo/
http://panjagoda.pl/agent-jagoda/
http://panjagoda.pl/gdy-poranne-wstaja-zorze-czyli-co-zrobic-aby-biegac-przed-praca/
http://panjagoda.pl/sensacja-pan-jagoda-lamie-35-minut/
http://panjagoda.pl/dlaczego-stosuje-kompresje-czyli-kilka-slow-nt-opasek-i-skarpet/
http://panjagoda.pl/polmaraton-pabienicki-cel-nr-1-dla-dziadka/
http://panjagoda.pl/bieganie-metoda-hansonow/
http://panjagoda.pl/moj-przyjaciel-roller/
http://panjagoda.pl/i-bieg-urodzinowy-34-kilometry/
http://panjagoda.pl/plan-awaryjny-wstep-do-morsowania/
http://panjagoda.pl/abc-morsowania/
http://panjagoda.pl/jak-pozbylem-sie-alergii-i-co-to-ma-wspolnego-z-bieganiem/
http://panjagoda.pl/dziecko-a-bieganie/
http://panjagoda.pl/testament/
http://panjagoda.pl/oboz-biegowy-od-ktorego-wszystko-sie-zaczelo/
i na koniec – http://panjagoda.pl/magiczna-deseczka/
i jeszcze raz dziękuję ?